czwartek, 25 kwietnia 2013

Freiwiligearbeitssuchenhilfe czyli owieczka w kraju wilców

Słowem wstępu tudzież bez słowa, czas wrócić i odświeżyć pojęcie Bawarskich Przypadków, ale zacznijmy od dupy strony. Temat bardzo bieżący, gorący wręcz, bo wciąż jestem bezrobotna, bezrobotna ale poszukująca. Byłam tu i tam, ślę mailem coraz bardziej zawoalowane wiadomości z Lebenslaufem w tle, kiedyś się uda. Odpowiedź, przyszła nocą [ctrl+c ctrl+v no edit]:

ON:
SIE MA PIĘKNA...dłuo jestes w tym gerestridzie???..jak chces zto ci pomogę pracę znależć..c.v u nie zostawiłaś w firmie.../aż sięzdziwiłem ,że polka c.v zostawiła.../z tąd mam twój adres e mail...pomoge ci pracę znależć..bez zobowiązań ...szukałem cię na fejsie...ale znalezć nie mogę .jak masz gg to napisz do mnie proszę...(xyz) ..... MARIUSZ..33wiosny....bądz co bądz miło by było mieć z tobą kątakt....jak mogę tak ci pomogę...pozdrawiam serdecznie...

MŁA:
no patrzcie patrzcie :) heh, fajnie że piszesz, bo ja zawsze wierzyłam, że Polak Polakowi za granicą wrogiem ;) w Geretsried jestem od stycznia, ale dopiero teraz zaczynam szukać pracy...  mój chłopak ma tu pracę i mieszkanie, przyjechałam do niego. w której firmie pracujesz, bo byłam w kilku ? :) możesz mnie poszukać na fb, jestem tysiova jeżynka.
Dzięki wielkie za kontakt i dobre chęci :)
pozdrawiam
Martyna


ON:
to ty do chłopaka przyjechałas???????..no to wodza masz...hmmm...pozazdrościc mu....ja myslałem ,ż ety wolna..jesteś...troszkę zmienia postać żeczy...a na fejsie nie mogę cię znależć....nie masz gg??gadu gadu...

MŁA:
nie, tu na kompie nie mam gg, zresztą nie lubię. owszem, mam chłopaka, przyszłego męża nawet - to zmienia postać rzeczy, to znaczy, że mogę pozostać bezrobotna? ;) teraz rozumiem, co znaczy Twoje "bez zobowiązań" :) 


W załączeniu przesyłam Wam śliczną piosenkę - bardzo dojczlandzką, bardzo :)

pozdro 600
tysiova 27wiosen


P.S. Germanie to dziki dziki naród :]

sobota, 5 stycznia 2013

Złe mięso, czyli jak (nie) zostałam bezrobotna






Lejdis ę Dżętelmę.
Zimne świnie okazały się być złe. Rzuciłam więc (mięsem), pakuję się i jadę wąchać alpejskie kwiatki. Do środy uważałam, że Polska jest osobliwym ale dobrym krajem, miłym przyjaznym, takim wiecie, swojskim. Pffffffff.
Nie zostałam bezrobotna. Znaczy - jestem, ale nieoficjalnie. Gdyżbo zgodnie z regulaminem, jeśli:
uno: mam prawo do zasiłku, mogę zarejestrować się w UP, przetransferować sobie zasiłek zagramanicę, czyli wysłać polskie pieniądze do obcego kraju i wtedy oficjalnie szukać pracy tamże;
due: nie mam prawa do zasiłku (bo zwolniłam się sama), mogę zarejestrować się na bezrobocie, ale nie mogę jechać za granicę, tzn. mogę, ale tylko na 10 dni w ciągu roku, w pozostałym czasie muszę pozostać do dyspozycji UP, który nota bene i tak mi nic nie zaoferuje, bo w grudniu na 22 tys. bezrobotnych, ofert było 470 (słownie: czterysta siedemdziesiąt). Nie zmienia stanu rzeczy fakt, że ja mam w dupie ten ich zasiłek, że go nie chcę, że poszłam grzecznie zapytać, że chcę legalnie i po bożemu.
Pan kierownik działu pośrednictwa pracy za granicą w Urzędzie Wojewódzkim (tak, poszłam się poskarżyć), jednak zgodnie przyznał, że owszem, to jest bez sensu. No, chociaż ktoś się ze mną zgadza.
W gnieźnieńskiej skarbówce pani blond lafirynda mając przystawić pieczątkę odmówiła współpracy. Tłumaczenie, że zrobiła to już trzy razy wstecz zbyła komentarzem, że te trzy razy musiały być niezgodnie z przepisami.
W WBK pani podniosła mi ciśnienie twierdząc, że wszystkie nadpłaty na konto kredytu też były niezgodnie z regulaminem, bo im się teraz system rozjeżdża. Nic to, że trzy z czterech sama ode mnie przyjmowała. Burdello, le grande burdello!


So,
hej Przygodo! Hej Bayern! Jadę podbić tamtejszy rynek wyrobów handmade.

Dbajcie o siebie.

P.S. Jeśli kiedyś na pasku wiadomości w tv pojawi się informacja, że w okolicy Monachium zaobserwowano osobliwe zachowanie krów, które zaczęły przeklinać po polsku, to wiedzcie, że to byłam ja ;)

piątek, 12 października 2012

reklama dźwignią handlu

Piątek, jak w pysk strzelił!


Bjuro, północ
Mła: co masz focha?
Burza: a bo mnie wkurwiają.. ale jest weekend, odreaguję. pod każdym jednym względem...
Mła: ty mi tak nie mów, ja jeszcze tydzień muszę wytrzymać
Burza: no wiesz, jak nie dasz rady to ja ci mogę uświadczyć usługę
Mła (z zainteresowaniem): taaaa? a za ile?
Burza (myśli): za stówę
Mła: za stówę? a jaki to pakiet?
Burza: dla ubogich
Mła: a all inclusive po ile?
Burza: no to będzie koło pińcet
Mła: tej, ale jak tak, kota w worku mam kupić? chcę demo!
Burza: no dobra, będzie demo
Mła: darmowe!
Burza: ale tylko 2 minuty!

Pierwsza, rozbiór na fajrancie
(...)
Burza: to jak nie dasz rady to wiesz...
Mła: a tam, tyle wytrzymałam to tydzień jeszcze też wytrzymam
Burza: ale kto wytrzyma z tobą?!
Mła: a co, źle ci? to się sprzedaj!
Burza: no przecież chciałem!
Mła: już ci mówiłam, że najpierw musisz zaprezentować demo... albo najlepiej nagraj filmik, będzie taniej!

Bjuro, druga
opowiadam coś o babci, Master podchodzi i sprawdza moje włosy i patrzy wymownie na Jabola
Master: mózg się jeszcze broni...
Mła: tej no ale co zrobiłam, że mówicie żem blondynka?
Master: nooooo przecież nic nie mówię!
Jabol: przecież ty jesteś....
Mła: rude są gorące!
Master: a fuuuj! baba z rudą foką!
Mła: ale ja jestem farbowana!
Master: no to też mówię, że mózg się broni!

Trzecia, jak jutrzenka!
w radio jakiś shit, ale stoi za wysoko i nie mogę sięgnąć do pokrętła, wchodzi Jabol
Mła (patrząc na radio, bezmyślnie): zrób mi przyjemność...
Jabol: ojezu, a poczekaj dokońca wydawki, mam jeszcze trochę pracy...
Mła: hmm... (oglądam spierzchnięte dłonie) chyba muszę iść po krem...
Jabol: o kurwa! będzie grubo... ale ja bez łańcuchów na ślizgawicę nie wchodzę!
Mła: ale ja chciałam żebyś mi stację w radio zmienił...

Bjuro, prawie fajrant (brilliant!)
Mła (do Jabola): tej, kiedy się goliłeś?
Jabol (myśli): hmm... w sobotę
Mła: no kurde, się umówili! mój pan też się goli tylko w sobotę, powiedział mi że się nie opłaca częściej i że lubi wyglądać jak żul, ja pierdolę! (wychodząc dotykam twarzy Mastera) nie to co Master, taki fafarafa gładki!
Master podskoczył
Mła: czego się pan boi?
Master: a bo wiem co ci odjebie?
Mła: ja nie jestem numizmatykiem, rupieci nie zbieram!
palę papierosa w drzwiach, Jabol gasi światło przed wejściem
Mła: no nie psuj, bo nie będziesz umiał naprawić!
Master: zgasiłeś jej światło, nikt jej teraz nie zauważy a tak do roboty miała blisko! teraz to cię najwyżej mogą świetliki bzykać!




czwartek, 11 października 2012

Najważniejsze, żeby nasze dzieci i wnuki krówki się nie bały!

Vorgestern, 2., bjuro
Master: jaki dziś dzień?
Mła: środa, dzień loda!
Master: ty to możesz mieć co najwyżej przez telefon!
Mła: eeeeeeheeee? ale jak?
Master: no możesz napisać twemu panu jak mu będziesz robić...
Mła: ahaaa, myślałam, że ma mi przysłać zdjęcie a ja mam polizać wyświetlacz... ale to w sumie dobrze, bo bym jeszcze telefon utopiła!

7., w samochodzie
Mały Mocny: ty słuchaj, bo ty jesteś po żywieniu to powinnaś wiedzieć takie rzeczy... bośmy się wczoraj pół drogi z Bercikiem zastanawiali czy krowa żeby dawała mleko musi być cielna?
Mła: no bez cielaka mleka nie będzie, przy czym w odróżnieniu od kobyły, daje mleko nawet po odstawieniu młodego, przez jakiś tam okres po wycieleniu
Mały Mocny: czyli mówiąc naszym profesjonalnym ochroniarskim językiem, żeby było mleko krówkę trzeba... zasiać?
Mła: no puknąć trzeba i to skutecznie
Mały Mocny: no patrz, Bercik, to miałeś rację jednak... a głupi Kierownik jest niedouczony, bo twierdził, że nie trzeba zasiać
(po paru minutach)
Mały Mocny: tej, a pierdolił też coś [Kierownik], że krowa ma dwa żołądki?!
Mła (przez sen): cztery
Mały Mocny: jak cztery?
Mła: no żwacz, czepiec, księgi i trawieniec, w każdym z nich zachodzi inny proces obróbki pokarmu
Mały Mocny (do Bercika): patrz kurwa, cztery żołądki! ja wiedziałem, że ten Kierownik to jest jednak niedouczony!

Gestern, 20., przyjęcie
Burza (zza świni): ile przywiózł?
Mła: co mówiłeś?
Klakier: 63 sztuki!
Mła: no patrz kurde, ja tu jestem niepotrzebna! Waży się samo, liczy się samo, menago też się sam wybrał i to całkiem słusznie, nic tu po mnie!
Burza: ale samo się nie rozbierze!
Mła: aaaaa to ostatni dzwonek bo zimno idzie i rozbiera-się niechętnie
(z kolejki zjeżdża półtusza z dziurą w szynce)
Mła: Burza, weź no obczaj co jest z tą świnią! (do Bambra) panie Bamber, coście zrobili tej świni?!
Klakier: ktoś ją dopadł i żgnął!
Mła: jestem zaniepokojona takimi praktykami!
Bamber: ale my tak lubimy z tymi świniami!
Klakier: najwyraźniej miał taką potrzebę
Mła: uważam jednak, że zaspokajanie swoich potrzeb ze świnią jest aktem skrajnej desperacji!
Bamber: ale ona martwa była
Mła: tym bardziej jestem zaniepokojona!

pamięć mnie zawodzi, sks cholera!

 

wtorek, 28 sierpnia 2012

clap your hands if you're workin' too hard

Piątek, ciemną nocą. Produkcja
Boża: mamy w sobotę nockę?
Mła: mhm
Boża: ojezu, nie, nie róbmy
Mła: Boża, seksualny weekend musisz sobie ustawiać jak masz ranną zmianę a nie nockę
Boża: ale jak mam na rano to tez mi w sobotę każą przyjść a w niedzielę na 20 i nie ma kiedy
Mła: ojezu to też źle, to ja ci dam wolne, bo jeszcze zapomnisz jak to się robi
Ciotka: taa, weź wolne, będzie więcej dla nas! ja za ciebie zrobię, jak ostatnio cię nie było to dostałam tyle kasy, że aż mi się kolana ugięły
Boża: a Maestro przyjdzie w poniedziałek, zobaczy magazyny i powie "Boża, znów miałaś dzień krycia?"
(...)
Wędzażona poklepuje gigantyczny salceson
Mła: a fuuuuuj, ja się nie nadaję na rzeźnika, ja muszę do makaronów, zresztą kurwa miałam być lekarzem, chirurgiem... co ma lekarz do rzeźnika... (myślę) ... no w sumie dużo ma, zwłaszcza, że najbardziej chciałam zostać anatomopatologiem...
Boża: zwariowałaś? w prosektorium same nudy... ja jakbym miała być lekarzem tobym została tym, no.... jak się nazywa lekarz od męskich narządów?
Mła: androlog?
Boża: dokładnie! tam jest na co patrzeć! bym robiła selekcję: jak mały to out, po 40-tce - out!
Wędzażona: ufff, to mój Wędzarz by się nie załapał...
Boża: co ty, twój Wędzarz jest dobre ciacho... i Maestro też by się załapał, chociaż po 40-tce...
Przy drugim stole stoi Chuda z ADHD, ewidentnie wkurwiona.
Mła: Chuda, gdyby ciebie na tym wkurwie podłączyć pod prądnicę, można by pół Chicago oświetlić...
Chuda coś przeklina pod nosem
Mła: tej, a czy Twój mąż wciąż jest niedysponowany?
Chuda: tak!
Mła: trzeba było mówić, bym ci przyniosła swoje zabawki!
Chuda: pierdolę zabawki! wolę zrobić loda!

Nieco później. Na stole pasztety.
Mła: ja pitole ja pitole! pasztety też są fuuuuj, dlaczego to wszystko jest takie nieestetyczne?! nie no, ja naprawdę muszę iść produkować makarony! (w drzwiach, pod nosem) albo lody pójdę robić...
Boża: a można w akordzie?

Wtorek, skoro świt.
Lama już nie jest panną. Pixi od miesiąca jest słomianą wdową.
Pixi: i gadam wczoraj z Ułanem i mówię mu: za dwa dni minie miesiąc odkąd wyjechałeś...
Lama: ale czas zapierdala, zaraz będzie październik i przyjedzie
Czółko: przecież jak Ułan przyjedzie na 3 dni to ona go zamęczy!
Mła: a do tego czasu załatwimy ci u szefa zniżkę na smalec w batonie i grubą krakowską



wtorek, 21 sierpnia 2012

kwestia higieny vs. przerost mięśnia pośladkowego owiec

Dawno temu, w trawie.
wieczór, bjuro:
Burza: dzień dobry!
Mła (znad dokumentów): cześć kochanie, jak ja cię dawno nie widziałam!
po paru minutach gryzmolenia
Burza: będę tak stał, póki na mnie nie spojrzysz!
Mła: no przecież na ciebie patrzę!
Burza (mocno już o-burzony): no patrzcie ją, nie widzi!
Mła (wlepiam w niego wzrok, przecierając oko): ooooooooooooookurwaaaaaa! BURZA ZGOLIŁ WĄSA! ja pitole, ja pitole, chodź, muszę cię dotknąć bo nie uwierzę!
Burza: ładnie, co nie?
Mła: no bosko, wyglądasz o 10 lat młodziej! a co mówi żona?
Burza: żona mówi, że ładnie, tylko mam niekończący się post, ona mi już dawno zapowiedziała, że jak się ogolę to wywali mnie z łózka i to jest twoja wina!
Mła: ale czekaj, czekaj... to znaczy, że .... skoro się ogoliłeś, to znaczy, że muszę ci się oddać?
Burza: dokładnie!
Maestro: się nie krępujcie, na górze w biurze jest kozetka, klucze przecież masz!

hehe.

a potem był URLAUB. i z racji okoliczności geolokalizacyjnych coraz częściej słucham tego:



come back.
Niedziela, 21. produkcja
Mła: o, są moje ulubione ciotki pierduśnice!
Chuda: no nareszcie wróciłaś!
Mła: ano, ale dupa mnie boli
Chuda (wykonuje szereg ruchów kopulacyjnych): nadmiar może boleć!
Boża: a ta tylko o jednym!
Mła: bo głodnemu chleb na myśli!
Ciotka: bo kierowniczka musisz wiedzieć, że, a powiedział mi to kiedyś jakiś facet, że te chude są z natury głębsze i potrzebują częściej i mocniej...

Przyjęcie, 23.
Grzesiu wygląda na bardzo zużytego.
Mła: jezusku świebodziński, coście mu zrobili?
Grześ: brlb.....
Mła (do brygadzisty): no weź coś z nim zrób, się zepsuł normalnie! ale impreza musiała być gruba... ty się Grzesiu trzymaj tej świni bo się przewrócisz, biedactwo!
Grzesiu: ale było się działo... a poza tym też trochę się wstydzę...
Mła: dlaczego?
Grzesiu (wypinając się w moją stronę tyłkiem): bo mi spodnie pękły!
Mła (dusząc się ze śmiechu): ojej, ale masz sexy czerwone majty! to teraz musisz uważać żeby się w szatni nie nachylać, bo jakby ci mydło spadło...
(...)
Mła: no nie, nie mogę patrzeć jak on cierpi... Grzesiu, biedactwo!
Krzyś: ale wiesz on jest całkiem uniwersalny, do tańca i do różańca, w stringach, lateksie czy z dziurą na dupie... nie ma co, szwagra mam nie do wyjebania!
Mła: cóż, biorąc pod uwagę okoliczności, teraz jest nieco łatwiej, w tych pękniętych spodniach...

4 rano
Rozbiór idzie do domu
Mła: ...i Grzesiu, proszę jutro przyjść ogolony, wykąpany i w świeżych majtkach! dziś miałeś czerwone, no przecież widziałam, jutro proszę o inny zestaw!

7 rano, bjuro.
Czekam na ochronę, tupię nogą
Mła: no dalej chłopaki, spać muszę, dupa mnie boli i padam na pysk...
Mały Mocny: Bercik starzejesz się, przełyk ci zwiotczał bo coraz wolniej pijesz!
Bercik: spadaj, ja się delektuję poprostu!
Mały Mocny: nie delektujesz tylko pavulon pizgałeś w weekend na bank
Mła: tej, jak mu przełyk zwiotczał to inne rury i przewody też mogły... Bercik, zrób nam tą uprzejmość i może nie wstawaj, bo jak ci zwiotczało to jeszcze na podłogę spadnie i będzie bałagan...
Bercik: nic mi nie spadnie, wszystko mam na miejscu...
Mła: Bercik, miałam na myśli odbytnicę...

wtorek, 3 lipca 2012

poniedziałek już od wtorku poszukuje kota w worku

Kompilacja.

Chapter 1. Narządy szczątkowe.
bjuro, środa, 23.
Mła (patrząc tęsknie w kalendarz): jeszcze trzy pierdolone tygodnie!
Pan L. (lat 60+): i pójdziesz na urlop?
Mła: nieeee, będę używana
Pan L.: i cały czas pościsz?
Mła: mhmmmm
Pan L.: żadnego skoku w bok?
Mła: neeee
Pan L.: to ci zarośnie! wiesz co mówią?
Mła: że narządy nieużywane zaczynają zanikać? (po namyśle) w zasadzie z panem mogłabym skoczyć w bok...
Pan L.: a weź, ty mnie szczujesz! ja się za każdym razem napalę a potem mnie jądra bolą!


Chapter 2. R.I.P. Mr. Cucumber
bjuro, sobota, 1.
(przyniosłam ogórka. zielonego.)
Pan L.(przyglądając się z bliska): czy ten ogórek nie może zostać skonsumowany w należyty sposób tylko musisz tak doustnie?
Mła: ale przecież do buzi też jest fajnie
Pan L.: ale ty go gryziesz! poza tym - jak do buzi? tak w plasterkach?
Mła: bo ja działam na żetony
Pan L: nie no, to się nie godzi!
Mła: to musi mi pan zademonstrować!
Pan L.: się ustaw odpowiednio to ci pokażę, przecież nie będę sobie w odbyt wkładał!
parę minut później odwracam się na krześle a tam to:

Mła: Panie L.!! fuuuuuuuj!!!
Pan L. (lat 60+!!): ja pierdolę, taki stary a taki głupi!

pół h później, do biura wchodzi Piekara
Mła: no patrz, patrz kurwa to!
Piekara: paaaaaaaaaaaaaaaaaanie L.!
Pan L.: ale co ja, co ja?!
Piekara: no przecież po nikim innym bym się tego nie spodziewała
Mła: a jak się męczył, widać że nie ma wprawy! za jego czasów to były kondomy na drutach robione
Piekara: taaa, ostatnio moja babcia się dziwiła, że kiedyś to było więcej dzieci... to jej powiedziałam, że kiedyś to mieli kondomy na drutach robione... raz na lewo raz na prawo zawsze świeży... wiecie że nie skumała o co chodzi?!
Pan L. : za babci czasów to w ramach antykoncepcji stosowali stosunek przerywany i się spuszczali do łóżka... i potem na prześcieradle były same plamy. a plamę trza było wyciąć i jak wzięłaś takie prześcieradło to co kawałek łata... i potem z tą plamą wyciętą szli na cmentarz żeby pochować, bo to przecież życie przyszłe martwe było...

Chapter 3. Bliskie spotkania
w niedzielę popołudniową porą zaliczyłam spektakularną glebę na rolkach. wiadomo, sport to zdrowie. efekt: przecięta warga, obtarcia, stłuczony łokieć i żebra. brawo, panienko Marysju!!
poniedziałek. przyjęcie półtusz, 6.
Krzyś (zza świni): następnym razem jak Cię ktoś zapyta czy chcesz loda, masz iść do sklepu a nie padać na kolana!

przyjęcie półtusz, 13.
Krzyś (zza świni): boli?
Mła: bardzo. jeezuuu, nawet mówienie mnie męczy. muszę iść do zastrzyku
Krzyś: to ja ci życzę żeby cię bolało, żeby ci pani piguła takie wielkie giiiiik zrobiła!
Mła: ja pierdolę, jesteś okrutny! pamiętaj, jak mnie będzie bolało to w myślach będę cię przeklinać! jak mnie będzie bolało to rzucę na ciebie urok i będziesz miał 7 lat bylejakiego seksu!

dziś, bjuro, 12.
Tadzik: poproszę kawałek plasterka i kondomek
Mła: o, pan Tadzik też se coś poharatał?
Tadzik: nie, nie ja, kutrowy
Mła: pan wejdzie, my tu zaraz udzielimy pierwszej pomocy
Master: to co chciałeś, Tadzik?
Tadzik: kawałek plasterka i kondomek
Pixi: kondomek to sobie samemu trzeba kupić
Mła: ewentualnie mogę panu wydziergać na szydełku... nie gwarantuje skuteczności ale zapewniam, że doznania będzie pan miał niecodzienne
uciekł