środa, 16 listopada 2011

holly kitty

...c.d.

dziś, 14.00, przyjęcie świń

Burza: i jak, Słoneczko, co z NASZYM Sylwestrem?
Mła: Burza, przyznać muszę, że nie mogę pozbyć się z głowy wizji ciebie w mojej kiecce!
Burza: a cóż to za kiecka?
Mła: bardzo sexy, bardzo dopasowana, bardzo mała czarna
Burza: mała czarna? i nogi na wierzchu i...?
Mła: ... a jak by się okazało, że masz lepsze nogi ode mnie...
Burza (gładząc PRZYSTRZYŻONEGO od wczoraj WĄSA): a zauważyłaś, że zaczynam się depilować od góry?...
Mła: ...tobym chyba musiała popełnić rytualne samobójstwo!
Burza: ...albo zapuścić WĄSA!

AAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!

zamążbycie (skoro zamążposzłam, to zamążjestem), nawet skrajnie wirtualne, jest stanem głębokiej szczęśliwości. samo-się-generującej. to tak jak z nadieciebyciem. od samego nadietępójścia czuję się mentalnie 5 kilo lżejsza ;)

love milijon: