poniedziałek, 23 stycznia 2012

porno exceeder.

Piątek.

Pixi z Lafi od kilku tygodni mają nieustajacą gastrofazę. ale taką bardzo.


bjuro, 6.30 rano
Lafi (tuż po śniadaniu): ale bym zjadła takiego pączka w czekoladzie! albo kapuśniak! a na obiad mam dziś wołowinę w sosie... kurwa, jestem głodna!
Mła: a ja zaczęłam ćwiczyć i czuję się dużo lepiej...
Lafi: po co ćwiczyć, skoro można jeść?!
Mła: słuchaj, ty masz faceta, nie musisz się przejmować tym, jak wyglądasz... ale ja jestem sama, jak będziesz mnie tak pasła, to kto mnie zechce z taką wielką dupą? muszę się pilnować i o siebie dbać...
Lafi: a pierdolisz! jak będziesz miała faceta to zobaczysz, że sam będzie cię pasł (odbiera telefon) tak, chcemy francuskie grzebienie, Mandaryna też mówi, że chce!
Mła: chcę ci oświadczyć, że będziecie mieli z Mini moje staropanieństwo na sumieniu, jak mi dupa urośnie przez to wasze żarcie!
(...)
Mła: no i jak zaczęłam ćwiczyć to od razu mi się lepiej zrobiło! muszę ćwiczyć, żeby o cycki zadbać, bo co mi innego...
Zbig: ty weź se te cycki ubezpiecz!
Master: a na Kubie byliśmy na pokazie i były babeczki wymalowane, babcia, córka i wnuczka. i miały wszystkie takie zgrabne cycki, babcia średnie, mama duże, a wnuczka takie jak na raz do buzi i popchnąć palcem...
Mła: a popychanie palcem to nie dotyczy innej części ciała?
Master: a to zależy co kto chwyta i jak mierzy... bo Pixi na przykład praktykuje metodę "cztery chwyty, łeb odkryty"...

Poniedziałek.
6.30, bjuro

Połamana, z przetrąconą obręczą barkową, po zarwanej nocce, kulejąc, jęcząc i stękając wchodzę do pracy.
Mały Miś: a ty co taka przezroczysta?
Mła: Michu, kurwa, popsuło mi się całe prawe pół człowieka, masakra jak boli, po czterech z wyra się zwlokłam...
Mały Miś: ale coś ty zrobiła?
Mła: nie wiem, chyba wystawiłam bark w trakcie ćwiczeń rozciągających
Master: bo jej Pixi naopowiadała, że potrafi przeżegnać się stopą i tak zarzucić nogę na szyję, że powstaje muszelka, wzięła sobie na ambicje i tak długo próbowała aż spadła i się potrzaskała! trza było poprosić Pixi, by ci udzieliła instruktarzu...
Mła: jesteście okropni, nienawidzę was! jakby mi nogę urwało przy samej dupie, to...
Master: to byś musiała jeszcze bardziej ćwiczyć Kegla
(...)
9.30, warsztat
Mła: Pyskacz, oni się ze mnie śmieją! kurwa, ja dziś naprawdę cierpię! jakby mi nogę urwało, to też by się ze mnie śmiali!
Pyskacz: bo na bank robiłaś coś nienormalnego!
Mła: tej, jakbym poszła popływać i aligator użarły mi tą nogę...
Pyskacz: to by powiedzieli, że cię pokarało, bo chciałaś go poujeżdżać...
Mła: ... taa, albo że mnie poniosło w poszukiwaniu murzyńskiego rozmiaru...

12., bjuro
Mła: a kiedyś na jakimś łajdackim zlocie wymyśliliśmy ze znajomymi taką maszynę, oblucjomat...
Master: przecież ty nie bywasz na innych imprezach niż łajdackie!
Lafi: i co to za maszyna?
Mła: bo ktoś kiedyś wymyślił, że skoro "ablucja" to obmywanie, to na bank istnieje coś takiego jak "oblucja" i jest to pozbawienie faceta dziewictwa... swoją drogą do dziś zachwyca mnie ten ciąg skojarzeń... no i oblucjomat to takie urządzenie do rozdziewiczania nieśmiałych facetów... podchodzi, wkłada i...
Master: a w środku siedzi Mandaryna!
Lafi: automat do obciągania? to byś sobie musiała klamerkę na nos założyć i do kucyka przywiązać...
Mła: tej, ale po co klamerka?
Lafi: no żebyś miała cały czas usta otwarte
Mła: no ale to przecież wargi muszą pracować, o ssanie chodzi...
Lafi: jestem ciekawa czy po dwudziestu godzinach obciągania byłabyś wstanie podnieść tą wargę z podłogi...
(...)

14., przyjęcie świń
Mła: tej, Burza, czego się nabijasz?
Burza: znów masz ten szalik-antygwałt! ale Mandarynko, mam do ciebie biznes...
Mła: a co ja będę z tego miała?
Burza: nic, ja też nie, jestem tylko pośrednikiem... Mańkowi się buty zepsuły...
Mła: panie Maniek, pokaż pan kopytko!
(Maniek pokazuje bez słów)
Mła: patrzcie go, zepsuł się, zaniemówił! ale za to zgolił wąsa! Burza, byś brał przykład z kolegi...
Burza: nie mówi, bo ja jestem jego pośrednikiem!
Mła: Burza, a na randkę też byś wysłał pośrednika? to jeden ze skuteczniejszych środków antykoncepcyjnych...
Burza: jak z tobą, to przyszedł bym osobiście. i na pewno byśmy nie rozmawiali... ale jaki środek?
Mła: no pośrednik. albo szklanka zimnej wody zamiast.
Burza: od zimnej wody to się rozchorować można!
Mła: no ja właśnie dziś jestem chora. masażysty szukam!
Lolo Brygadier: takich to ci u nas na pęczki, możesz wybierać! tyle, że niewykwalifikowani...
Mła: no jak, w końcu w masarni pracuję?!
Burza: a co ci dolega, Mandarynko?
Lolo Brygadier: nic z tego, ja mam w dokumentach aparaturowy przemysłu mięsnego a nie masarz...
Mła: wystawiłam obręcz barkową, całe prawe pół mnie mi się popsuło... chociaż w zasadzie, biorąc pod uwagę specyfikę ruchów, najlepszy byłby ciastowy, ale kurde nie ta branża...
Lolo Brygadier: mamy ciastowego! Piciu, choć się pokaż!
Burza: ale co zrobiłaś?!
Mła: no bark popsułam, stawy mi się poprzestawiały w czasie ćwiczeń...
Burza: coś dziwny ten twój facet... jakbym ja z tobą ćwiczył, owszem bolały by cię stawy... ale biodrowe!

znikąd współczucia, zero pomocy!