środa, 23 maja 2012

prozac can make it better

balkonik przed bjurem, 20.
Stróż: palisz?
Mła: no właśnie kurde chyba naprawdę czas rzucić
Pan L. (lat 60+, z czeluści bjura): taaaaaaa, jasne!
Mła: no jak Pan L. rzucił to ja też dam radę
Pan L.: tej, jak rzucisz palenie to cię przebzykam!
Mła: oho! brzmi obiecująco!
Pan L.: i doceń moje poświęcenie!
Mła: poświęcenie?! wypraszam sobie, ja jestem młoda gazela!
Pan L.: to nie wiek się liczy tylko potencjał... a ty mi wciąż odmawiasz!

ekspedycja, 2.
Pan L.: gdzie leziesz?
Mła: na łajdactwo
Pan L.: pochechłać?
Mła: aco, trza mieć coś z życia...
Pan L.: biada! najpierw ze mną a nie że innym będziesz dawać!

 w drodze do domu, 7.30
Mła w kusej kiecce, szydełkuję na tylnym siedzeniu
Mały Mocny (przestawiając lusterko): tej no kurde, nie pasuje mi tu
Mła: a co? zagłówek ci zasłania?
Mały Mocny: no no no! oparcie całe!
Mła: Bercik, potrzebny ci ten zagłówek?
Bercik: a nieee, możemy wyrzucić
Mały Mocny: ale oparcie całe mi zasłania!
Mła: Bercik, potrzebne ci to oparcie?
Bercik: a nieeee, możemy wyrzucić... (do Mocnego) tej, ale ja to w ogóle mogę wysiąść jak ci przeszkadzam
Mła (rżąc): tej, no się plącze, nie leży mi w dłoniach dziś to szydło ewidentnie!
Mały Mocny: noooo.... mi też już nie leży!