środa, 11 stycznia 2012

it's a hard porn life!

forsycje kwitną, zima zabłądziła, nam też się najwyraźniej zegar przestawił. środa przecież!

Szósta skoro świt, przyjęcie świń
Burza: i jak się sylwester udał, Mandarynko?
Mła: a bardzo miło było, dziękuję
Burza: ja cały czas czekałem aż zadzwonisz i mnie zaprosisz do siebie a ty mnie zdradziłaś!
Mła: kurde, Burza, nie mogę przeżyć faktu, że prawdopodobnie bezpowrotnie straciłam okazję zobaczenia ciebie w mojej kiecce...
Burza: w kiecce czy bez kiecki?
Mła: a zdjąłbyś?
Burza: nie! ja nie jestem taki łatwy!
(...)
Mła: Burza, tęskniłeś choć trochę za mną?
Burza: bardzo! chłopaki tego nie widzieli, ale łkałem do ciebie cicho, w ukryciu...
Mła: jak w ukryciu, to kto to potwierdzi?
Burza: musiałem, łkanie jest przecież niemęskie!
Mła: ano, bo wy - rzeźniki, to tylko maczety i testosteron!
 (na podłogę spadł świński ogon)
Mła: Klakier, kita!
Klakier: Zeniu, czemu we mnie celujesz?!
Mła: Zeniu, czemu rzucasz kitą w Klakiera?
Zeniu: ale przecież go nie dotknąłem nawet!
Mła: ty nie, ale Twój ogon tak!
Burza: a ty? tęskniłaś za mną?
Mła: najbardziej, Burza! ja to łkałam w głos, wyłam wręcz za tobą!
(...)
Burza: ale założyłaś ten szalik, istny antygwałt!
Mła: antygwałty to mogą być rajstopy!
Burza: twój szalik też!
Mła: tejno, mam się narażać na chorobę, żeby się z nagim dekoltem w środku zimy wdzięczyć przed tobą?
Burza: czasem trzeba się poświęcić! brać ciebie w szaliku to jak kupować kota w worku!
Mła: chwila! sam powiedziałeś, że byś się nie rozebrał... jak nie zdejmujesz kiecki to sam jesteś kot w worku! (...)

7.30, bjuro
Pixi: Jezuuuuuuuu, jak mi się chce słodkiego!
Mła: Ty, Pixi, ja mam w torebce zajebistą czekoladę!
(w drzwiach wpadam na Mastera)
Mła: Master, Pixi się popsuła!
Master: coś jej zrobiła?
Mła: ja nic, cukiej jej spadł i bredzi!
Master: nie cukier jej spadł, tylko używana była wczoraj i sił nie ma... (łapie Pixi za lewe ucho) ooo, jakie masz miękkie uszka dziś, na bank byłaś używana!
Pixi: Mandaryna, idźże po tą czekoladę, bo umrę!
Mła: a może coś do ssania?
Master: ja nie mam słodkiego...
Mła: to Pixi poliże, Master zanurzysz w cukierniczce i dasz jej possać - póki nie przyjdę z czekoladą utrzymamy ją przy życiu!
Master: Pixi, weźmiesz possiesz?
Pixi: nie mogę!
Master: ale dlaczego?
Pixi: bo jesteś mężem mojej koleżanki
Mła: noooo, jest to jakiś argument... aczkolwiek poboczny...
Master: panna aczkolwiek, weź idź po tą czekoladę, bo masz chuje w oczach!

all day long
(rozmowy wybrane)
#
Pixi: chono tu się wytłumacz! gadaj - gdzie byłeś tak długo?!
Master: no u Szefowej!
Pixi: a coś masz czoło czerwone!
Master: o nie! pod biurkiem nie siedziałem!

#
(w biurze siedzi właściciel firmy X, jeden z głównych dostawców przypraw)
Master: o, dzięki za kalendarze, zrobiliście najładniejsze w tym roku...
(przez szybę Pyskacz ogląda i pokazuje, że nieładne)
Master: no ten to by zaraz chciał gołe baby!
Pan z X: a firma Y zrobiła znów swój słynny kalendarz z gołymi babami!
Master: ale oni tak zawsze! a pamiętasz jak na targach ustawili najładniejsze hostessy na Polagrze? do godziny 18 były hostessami a po 18 były... superhostessami... właściciel ma gest i postanowił zadbać o pracowników i klientów, na wieczornej imprezie tańczyły półnagie na stołach a jak ktoś chciał, mógł wziąć wizytówkę i skorzystać z dodatkowych usług....
Mła: a o atrakcje dla kobiet ktoś zadbał podówczas?
Pan z X: na takich imprezach kobiety jednak zazwyczaj stanowią mniejszość...
Mła: oczywiście! dyskryminacja jak wszędzie! (po namyśle)... ale mi by w sumie wystarczyła taka pani do towarzystwa...
Master: no ja wiem, że ty byś jej dała radę! ale przy Panu z X chociaż byś mogła pozory stwarzać!
(Pan z X rechocze)
Master: widzi pan co nam się za diabelstwo trafiło? no patologia!
Mła (już zza drzwi): a co, źle wam ze mną?!

pffff!




wszystko jest takie... inne. cudowne. serio :)