czwartek, 23 lutego 2012

null sieben null null ruf mich an!

Bjuro, noon. Nowy z rozbioru wchodzi po dokumenty. Za jego plecami.
Mła: dżeeezas, jaki on ładniutki, ciasteczko!
Lafi: no kurde, rzeczywiście ciacho... ale młodo wygląda, ile ma lat?
Mła: nie wiem. ale się dowiem (wybieram wewnętrzny do kadr)
Pęczek: kadry, proszę?
Mła (teatralnym szeptem): pani Pęczku, Mandaryna z tej strony... ja mam takie bardzo konspiracyjne pytanie... mamy nowego pracownika na rozbiorze...
Pęczek: ten taki młody, ładniutki?
Mła: no ten, ten właśnie... i się chciałam dowiedzieć ile on ma lat....
Pęczek (klika, klika): dwadzieścia siedem cztery miesiące i trzy dni...
Mła (z nadzieją): a co ma wpisane w rubryce "stan cywilny"????
Pęczek: żonaty
Mła (z jękiem zarzynanego kota): kuuuuuurwaaaaaaaaaaaaa!!!!!
Pęczek: LOL
(trzask słuchawki)
10 sekund później
Lafi: Pęczek dzwoni do ciebie
Mła: słucham pani Pęczek?
Pęczek: i mam tu napisane, że ma syna Frania... to papa!
Mła: kurwa, nie ma już dla mnie nadziei! sami żonaci!
Lafi: a co byś wolała, żeby rozwiedziony był?
Mła: jak rozwiedziony to mi nie przeszkadza, pomyłki wszak chodzą po ludziach
Lafi: a pierdolisz! jak rozwiedziony to możesz mieć cień podejrzeń, że to z nim jest coś nie tak... że na przykład lubi dymać zwierzątka...
Mła: ...e jak zwierzątka, to jeszcze pół biedy...
Lafi: ... albo wali konia na widok brudnych skarpetek!

Jezusku Świebodziński! i wiosna idzie i znów będą nagie ciała i chuć w głowie a ja po gówniarsku coraz bardziej rozkochuję się w Trupie. i nawet już jego wąs mi niestraszny.